linia

Cięcie i Dolce

U fryzjera nie byłam od kwietnia i w końcu udało mi się to zmienić. Od tygodni próbowaliśmy z Bartkiem znaleźć termin pasujący nam obojgu i wypadło na dzisiejszy wieczór. Moje zniszczone końcówki wizęły górę nad przeziębieniem i pojechałam...Cięcie nie było drastyczna, ale ja widzę różnicę. Włosy nabrały lekkości i choć z kolorem muszę jeszcze trochę poczekać, to potrzebowałam zmiany.
Fryzurę zobaczycie już niedługo w nowym filmie. 
Osoby, które oglądają mój kanał na YT od dłuższego czasu, może pamiętają Dolce? Zajmowaliśmy się nim jak był kilkumiesięcznym kociakiem...
Moje ulubione zdjęcie:)
 Pomagał mi w prasowaniu:
 Sprawdzał miękkosć pędzli
Zmęczony spał w pralce:
Po ponad roku się trochę zmienił:)) Wydoroślał
Zdjęcie go trochę pogrubia:(( Ale kawał kociska z niego
 Cały czas jest mięciuchny jak obłoczek:)
Ciocia Agnieszka i wujek Gavin tęskni:))

Pozdrawiam Was i życzę miłego weekendu:))
Agi

Wyczekiwane z Polski

Dzięki uprzejmości dwóch osób, udało się spełnić moje kolejne mini marzenie kosmetyczne. Monika, znana także jako Misia3006 link do jej bloga, pomogła mi w zdobyciu czarnego mydła peelingującego ALEPP i rękawicy kassa:
Zewsząd dochodziły mnie słuchy, że "gumowy" w konsystencji kosmetyk jest cudowny do tego w 100% naturlany. Musiał być mój.
Monia, zestaw z rękawicą zamówiła mi ze strony http://www.gaj-oliwny.pl/. Do paczki włożyła też dwa kawałeczki mydła alep (5% oleju laurowego), które nota bene też mi się marzyło (nie zdążyłam go kupić w PL). W kopercie znalazłam australijski breloczek (poprzedni, który dostałam od Misi, zespsuł się:((()
 To wszystko przyjechało do mnie dzięki innej duszyczce, która przy okazji uzupełniła moje braki
kosmetyczne
 -ukochane Serum granat z Biochemii Urody
- pasta do zębów elmex
- oliwka Hipp (niektóre obszary mojego ciała regularnie zwiększają objętość i oliwka zaskakująco szybko się kończy:P).

Dziękuję dziewczynom z całego serca, bo niesamowicie poprawiły mi chorobowy nastrój. Wracam do łóżka, a Wam życzę spokojnego wieczoru, czy też ranka:))

Oczywiście z moją recenzją czarnego mydełka peelingującego musicie poczekać jeszcze trochę (w tym momencie używam innego skarbu, o którym usłyszycie więcej w ulubieńchach września). 

Znacie mydełka Alepp? 

Pozdrawiam Agi

xxx

Wieczorem

Mąż poszedł grać w piłkę w kumplami (przynajmniej tak mi mówi co środę), a ja z maleństwem w brzuchu, wykorzystujemy ciszę w domu na relaks i ćwiczenia.
Ponieważ łapie mnie przeziębienie, postanowiłam, że dziś "potrenujemy" na spokojnie, czyli joga.
Od kiedy jestem w ciąży staram się zachować aktywność fizyczną i choć nie chodzę na siłownię to w domowym zaciszu "trenuję" z kilkoma paniami na DVD. Staram się być systematyczna, ale jak to w życiu bywa, nie zawsze mi to wychodzi. 
Głęboko wierzę, że ćwiczenia pomagają mi w zachowaniu dobrej kondycji i uśmierzają ból pleców, z którym borykam się od lat;( Tak trochę, po cichutku liczę, że może i poród będzie "sprawniejszy". Jedna z moich widzek napisala mi wyjątkową wiadomość, którą zapamiętałam dokładnie. Nie podam Wam dosłownego cytatu, ale poród porównała do treningu/workout-u typu killer. Będzie ciężko, będziesz krzyczała z bólu i myślała, że już nie dasz rady... będziesz czuła każdy nawet najmnijeszy mięsień na ciele...czas się będzie dłużył nieubłagalnie...ale jak już będzie po wszystkim, wtedy przychodzi euforia, duma i tysiące innych emocji, których się nie da opisać słowami. You did it!
Tak sobie każdego dnia powtarzam:)


Ps. Przepraszam za notkę zupełnie nie związaną z tematyką bloga, ale dziś poczułam potrzebę podzielenia się z Wami tą informacją.

Proszę mi uwierzyć na słowo, że pisząć ten tekst nie myślałam, że będziecie opisywać mi swoje przeżycia porodowe (jezeli macie ochotę to jak najbardziej). Chciałam zwrócić uwagę na aktywność fizyczną kobiet podczas ciąży (co moim zdaniem jest bardzo ważne) i to wszystko.

Pozdrawiam i do usłyszenia
Agi

Food time

 Mark mieszkający w okolicy Camden, wie co w trawie piszczy i pokazał mi (i Wam) perełki/miejsca, które warto odwiedzić w celach degustacyjnych:)
Urocza kafejka My Village Cafe to miejsce do którego na pewno powrócę. Ograniczne jedzenie przygotowane od serca.

Chociaż przesympatyczny pan kusił mnie zupą brokułową (była mini degustacja) to trzeba było iść dalej i ja skusiłam się "tylko" na soczek marchewkowy z dodatkiem imbiru, jabłka i cytrynki;) mniami.
PS. Od kiedy zobaczyłam na kanale Rudzielca film z sokowirówką Hurom, marzy mi się jedna. Czy ktoś może zna tańszą i równie dobrą? Pomocy!
Lunch na dachu pubu



Ja swojej porcji nie skończyłam, ale kolega pomógł. W sumie żałowałam, że nie zostaliśmy w pierwszym miejscu dłużej:(( 
Lubię jeść, ale chyba jeszcze bardziej lubię robić zdjęcia jedzeniu. Też tak macie?
Pozdrawiam i do usłyszenia. 
Agi x


Weekend

Zaczęło się leniwie, piątkowy wieczór i mój ulubiony magazyn:)
W sobotę pogoda dopisała i razem z Markiem "zabrałam" Was na wycieczkę po Camden Town. 
Oczywiście proszę potraktować to zdjęcie jako żart:) To był pomysł kolegi:) Zdjęcie poniżej też:)


 Nasi:))



 Po kilku godzinach zwiedzania i dobrego jedzonka (o tym będzie oddzielny odcinek), przyszła kolej na podziwianie panoramy Londynu.

 Niespełna dobę później, do Londynu zawitała jesień:
 
 Mini zakupy:
Po przyjemnościach, przyszła kolej na wypełnienie obowiązków: posprzątałam w szafie. Wszystkie letnie sukienki i ubrania leżą już w workach próznowych na górnej półce. Zimowe sukienki i swetry już się prostują na wieszakach. Pranie rozwieszone, cześć czeka na prasowanie (to może poczekać), obiad (lasagne) ugotowany, ciasto w piekarniku się piecze. Plany na przyszły tydzień zrobione. 
Czekam na kolejny tydzień. 
Jak wam minął weekend? Pozdrawiam i do usłyszenia 
Agi x

Ps. Ponieważ nagraliśmy ponad pół godziny materiału, trochę zajmie mi jego przygotowanie. Postaram się to zrobić jak najszybciej:)

Kawałek gwieździstego nieba za £1

Lubię takie okazje. Koszula z Zary za £1.
Wypatrzona na car boot sale w Battersea (południowo-zachodnim Londynie). 

W Polsce często chodziłam na "szmaty" i do dziś pamiętam jaką satysfakcję sprawiało mi wyszukanie czegość hyper cool za grosze.  Mieszkając na wypach czuję niedosyt, mamy tu tzw. charity shops (je też często odwiedzam), ale to nie to samo...

Już jutro na moim kanale pojawi się film w którym pokażę Wam co jeszcze upolowałam (dosłownie kilka drobiazgów). Przy okazji zabierzemy Was na mini wyczieczkę po Battersea Park.

Z góry zapraszam i pozdrawiam
Agi 

Ps. Lubicie ciucholandy?

Szampon i odżywka Aloe-Jojoba Forever

Kilka miesięcy temu skontaktowała się ze mną moja widzka i w swojej wiadomści opisała działanie kilku kosmetyków, które bardzo jej służą. Iza wiedząc, że włosy to jeden z moich ulubionych tematów, zaproponowała mi wypróbowanie szamponu i odżywki, które poprawiły stan jej skóry głowy i ogólną kondycję czupryny.
Paczka przyszła cudownie zapakowana:
A w środku:
Oprócz szamponu i odżywki, które opierają się na wyciągu z aloesu i oleju Jojoba, w pudełeczku znalałam też pastę do zębów, sztyft ochronny do ust i kilka próbek.
Testowanie zaczęłam od największych butelek. Zapach obu produktów jest dość specyficzny (nie zazwałabym go najprzyjemniszym), ale szybko się przyzwyczaiłam i nie czułam go na włosach. Szampon dobrze oczyszcza, nie podranił mi skóry głowy i sprawił, że włosy mogłam myć spokojnie co 3-4 dni. Odżywka wypadła trochę gorzej, bo włosy cały czas były poplątane, miałam też wrażenie, że przesuszone:(
Testowanie przerwałam tuż przed wyjazdem do Polski. Nie chciało mi się wozić dużych butli i wiedziałam, że czekały tam na mnie produkry Alverde. Szampon i odżywka w amarantusem (moi ulubieńcy ostatnich tygodni) właśnie się skończyły i postanowiłam powrócić do produktów z Forever.
Ciekawa jestem, czy szampon nadal mi będzie służył? W przypadku odżywki czuję, że będę musiała ją mieszać z inną. Dłuższa relacja pojawi się po wykonczeniu obu.
Słyszałyście o tej firmie? Jeżeli tak, to czekam na Wasze opinie. 
Pozdrawiam i do usłyszenia:)
Agi

London rickshaw, czyli eco alternatywa dla black cab

Riksze w Londynie pojawiły się kilka lat temu. W przeciągu kilku miesięcy "przechwyciły" nocny rynek poruszania się po centrum miasta i choć tradycyjne taksówki (balck cab) są nieco tańsze (na dłuższa metę), a metro szybsze to te pierwsze mają wielu zwolenników. Rickshaw's stały się atrakcją centrum Londynu. Głównie możemy je spotakć w okolicach Soho (puby, kluby), a także Piccadilly Circus, Leicester Square, Trafalgar Square. 
Patrzcie jak mi pan do zdjęcia zapozował i jakie światełka ma w kółkach.

Przynam, że dawno nie byłam w ścisłym centrum i niedawno całkiem przypadkiem zaskoczyłam się ilością eko taksówek. Mam wrażenie, że teraz są ich setki...

Zgadnijcie kierowcy jakich krajów dominują na ulicach stolicy? Tak, tak są to nasi Rodacy, w tym kobiety:)

Wieczornym zawodem rikszarza zajmują się też Hiszpanie, Turcy, Kolumbijczycy, Francuzi, Czesi. Mężczyźni i kobiety w przedziale wiekowym od 20-60lat!

 Praca nie jest łatwa...zaczyna się po południu, a kończy późno w nocy. Weekendowe "Eldorado" trwa nawet do rana. Kierowcy muszą znać miasto, wiedzieć, gdzie są teatry, nocne kluby i stacje metra itp. Oczywiście trzeba mieć też predyspozycje fizyczne...Nie jest łatwo pedałować z 250kg chłopa na tyłach:) Co sprytniejsi zamontowali sobie silniki, żeby było łatwiej. Zarobki też są różne. Pojazd można wynając od firmy i wtedy wiemy ile musimy się najeździć, żeby wyjść na swoje. Nie znam konkretnych stawek:(( 
Moim zdaniem jest to praca też dość niebezpieczna. Niestety nie wszyscy kierowcy znają zasady przepisów drogowych. Na ich zdolności narzekają na taksówkarze, kierowcy autobusów i samochodów osobowych. Nie wspomnę o pijanych klientach...
Pomimo wymienionych mankamentow, wiele osób trudni się tym zawodem (jeżdząć cały rok, nawet zimą). Podziwam ich za wytrwałość.

Jeżeli planujecie odwiedzić Londyn i szukacie szybkiego środka transportu po centrum, to może skorzystacie? Cenę kursu można wytargować...przy odrobinie szczęścia, a nuż widelec trafi się Wam osoba znająca historię tego miasta? Przyjemne z pożytecznym:)

Coś mi mówi, że takowe pojazdy pojawiły się też w większych miastach Polski. Mam rację? Co myślicie o takiej przejażdżce?

Pozdrawiam i całuję Agi

Wen by Chaz Dean Sweet Almond Mint Cleansing Conditioner

Dziś recenzja do której przymierzałam się już od długiego czasu. Opóźnienie spowodowane było moimi bardzo mieszanymi uczuciami i tak naprawdę do końca nie wiem, co o tym produkcie myśleć. Ma swoje zalety, ale wad też mu nie brakuje. 
Dobra, ale zaczynamy od początku, muszę przedstawić osobnika. Już od kilku miesięcy panuje "moda" na mycie włosów nie szamponem, a odżywką . Ja też próbowałam i skutki mojego działania były bardzo różne, w 90% przypadków kończyły się negatywne. Sama idea mycia włosów odżywką nie jest zła i nie załamując się przeszukiwałam sieć w celu odnaleznienia "cudotwórcy". 
Znalazł się! Po przejrzeniu setek stron i przeczytaniu kilkunastu blogów, obejrzeniu kilku filmów na YT, zdecydowałam się na zakup:

Wen by Chaz Dean Sweet Almond Mint Cleansing Conditioner
Pomyślalam, że raz kozie śmierć i zaopatrzę się w zestaw, który ma straczyć na trzymiesięczną kurację odżywczą. 
W skład zestawu wchodzą:
✭Dwie butle odżywki myjącej Wen z wyciągeim ze słodkich migdałów i mięty, każda po 480ml,
✭Maska głęboko nawilżająca
✭Krem do stylizacji włosów
✭Spray nadający objętości włosom
Cena zestawu jest powalająca, bo kosztuje prawie 60 funtów (cena samej odżywki wynosi £25).
Mi deluxe kit udało się okazyjnie znaleźć na ebay i zapłaciłam za niego znacznie mniej. Pokusa była ogromna i żal było nie wziąć:) Przyszla kolej na obietnice producenta:
"Zalety systemu do pielęgnacji włosów Wen:
  • nawilża
  • odżywia
  • lepiej pielęgnuje i chroni kolor
  • oczyszcza
  • 97,5% więcej połysku
  • 90% mniej puszenia włosów
  • 90% więcej objętości
  • używa go 1 milion ludzi na całym świecie
  • oszczędza czas
  • oszczędza pieniądze
System pielęgnacji włosów Wen jest pozbawiony detergentów, substancji powierzchniowo czynnych i wszystkich agresywnych związki chemicznych, dzięki czemu w rzeczywistości oczyszcza włosy. Odbywa się to przy pomocy wyciągów roślinnych i odżywczych olejków. Dzięki temu oczyszczając skórę głowy jednocześnie nawilżacie włosy, nie wyjaławiając ich.
System do pielęgnacji włosów Wen działa na wszystkie rodzaje włosów! Jest idealny do włosów farbowanych, doskonale zachowuje kolor włosów, co pozwoli Ci zaoszczędzić pieniądze wydawane na farbowanie! 90 procent osób stosujących odżywkę oczyszczającą Wen potwierdziło, że ich włosy nabrały połysku, przestały się puszyć, nabrały sprężystości i objętości.

Jak stosować Wen?
 Nakładaj Wen obficie na włosy. Im więcej użyjesz tym dłużej zatrzymasz go na włosach i uzyskasz lepszy efekt. System Do Pielęgnacji Włosów działa bez względu na to, czy masz już na nich jakiś inny produkt, czy masz tłustą skórę głowy, albo po prostu masz naprawdę brudne włosy i chcesz je oczyścić. Pozostaw go na włosach tak długo, jak bierzesz prysznic. Na koniec kąpieli trzeba dokładnie i całkowicie spłukać środek. Kiedy woda spływająca z włosów będzie zupełnie czysta, mycie będzie zakończone. Bardzo ważne jest to, aby na koniec nałożyć odrobinę Wen na włosy, głównie na końce, by kosmetyk pozostał na włosach jako odżywka. Połysk na włosach, nawet gdy są mokre, wskazuje na ich nawilżenie i dobre odżywienie. Będą czyste i jedwabiste."
Powyższe informacje są ze srony Mango.  No same powiedzcie, czy nie skusiłybyście się na takie cudo? Paczka przyszła szybko i od razu zabrałam się za testowanie. Zapach jest przyjemny, mogę powiedzieć, że świeży (za sprawą mięty), ale dość intensywny. Włosy należy dobrze zwilżyć i podzielić na cztery sekcje na które nakładamy uwaga!!! nawet do 8 pompek odżywki!!! Tu od razu pojawia się problem ekonomiczności WEN. 

Zdjęcie ze strony Mango



Odżywka dobrze się rozprowadza i w moim przypadku wystarczyły 3-4 pompki na jedną partię włosów. Nie pieni się jak w przypadku tradycyjnych szamponów, ale przy masażu wytwarza się delikatna pianka.Odżywkę zostawimy na kilka minut i spłukujemy obficie wodą. Nakładam odrobinę na koncówki. Efekty po pierwszym użyciu były rzeczywiście zadowalające i byłam dobrej myśli. Drugi i trzeci raz też był niczego sobie. Problem pojawił się po ok 10 dniach. Zauważyłam, że moje włosy zaczęły się szybciej przetłuszczać (już następnego dnia nie wyglądały aktrakcyjnie). Miałam wrażenie, że są oklapnięte i ciężkie. Dotykając ich przy skórze głowy, czułam build up/nagromadzenie się się produktu, albo nieczystości (nie byłam do końca pewna). Miałam wrażenie, że każdy się przygląda moim włosom i że widzi te niedoskonałości, nie wytrzymałam i umyłam włosy szamponem z SLS. Czytałam wiele na ten temat i zdaje sobie z tego sprawę, że włosy będą zachowywały się inaczej po użyciu tak "naturlanego" produktu, a my przyzwyczajeni do "zwykłych" szamonów, możemy czuć się dziwnie, czytaj nieczysto. 
Odżywce dałam jeszcze kilka szans, ale za każdym razem efekt był inny...Raz włosy wyglądały idelanie, pięknie się układały, były odżywione i nawilżone, ładnie podkreślał się mój natutlany skręt włosów. Były też dni, że dopiero po wysuszeniu (zawsze naturlanym) miałam na głowie tłuste placki. I potem pojawia się stres, bo zaraz trzeba wychodzić do pracy, a włosy wyglądają jakby były nie myte od kilku dni. W pośpiechu wiązałam je w kitę i obiecywałam sobie, że to już ostatni raz. Pragnę wspomnieć, że w okresie używania produktów Wen zrezygnowałam z olejowania włosów.Z zestawu wypróbowałam też maskę i choć podobało mi się jej działanie, to nie zachwyciła mnie jakoś specjalnie.Po kilku tygodniach prób, poddałam się.W tym czasie zużyłam prawie pół butelki odżywki!!! i nie wydaje mi się, żeby zestaw z pierwszego zdjęcia wystarczył mi na trzy miesiące... Zaletą na pewno był brak podrażnienia skóry głowy.   Żałuję, że nie mogłam uzyskać kontynuacji jakości i dlatego zestawu już się pozbyłam. Może sprawdzi się komuś innemu.  Czy używałyście kiedyś podobnego produktu? Co myślicie o myciu włosów odżywką?   PS. W tym miejscu muszę jeszcze wspomnieć, że słyszłam o niebyt fair zachowaniu producenta. Podobno jeżeli zamówi się je z oficjalnej strony, pozwalają sobie na wysłanie kolejengo zestawu po trzech miesiącach (oczywiście, żebyście się nie martwili, że zabraknie Wam cudeńka w łazience), nikogo o zgodę wcześniej nie pytając;(( Nie zapomną też o zabraniu pieniążek z konta, dlatego jeżeli planujecie wypróbowanie tego produktu, polecam inne źrodła zakupów.  Pozdrawiam Was gorąco i do usłyszenia  Agi x

TAG: Ile ''warta'' jest Twoja twarz? pielęgnacja

Wiem, że spodobał się Wam mój poprzedni post o bardzo podobnym tytule. Część z Was poprosiła o pielęgnacyjną werję TAGu: Ile ''warta'' jest Twoja twarz?
Proszę:
Moja pielęgnacja buzi zmienia się w zależności od pór roku i potrzeb mojej skóry. W tym momencie nie mam żadnych większych problemów (zaskórników się chyba nigdy nie pozbędę) i na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, że moja cera jest raczej normalna/wrażliwa z lekko rozszerzonymi porami w strefie T. To może zasługa mojego wieku...hormonów...nie wiem:)
Pokażę Wam zestaw, którego używam każdego wieczoru.
* Bioderma płyn micelarny- ponieważ buzię wieczorem myję dwa razy, używam go do zmycia pierwszej warstwy makijażu. Cena ok €10.
* E-naturlane hydrofilowy olejek myjący do cery wrażliwej: shea (karite), argan link 
idealnie rozpuszcza resztki makijażu i pielęgnuję skórę, nie zostawiając uczucia nieprzyjemnego ściągnięcia. Juz się kończy:( Kosztuje 18,90zł
* Woda różana Melvita w atomizerze, fantastycznie odświeża i nawilża spragnioną skórę, używam jej zazwyczaj rano lub na zmianę z
* Melvita Extraordinary Rose Water/nadzywczajna woda różana link. Oba produkty kosztowały mnie £8. Nakładam je tuż przed aplikacją:
* Lekkiego serum przeciwstarzeniowe z olejem arganowym i ekstraktami z Centella link.
Kosmetyk został mi polecony przez przedstawicielę firmy e-naturlane i miał zastąpić serum granat z BU. Używam go od prawie dwóch miesięcy i nie mogę powiedzieć o nim nic złego. Zaskoczyła mnie konsystencja serum, bo spodziewałam się czegoś na wzór olejku, a tym czasem w słoiczku mamy rzadki, lekki krem, który dobrze się wchłania, ale ciężko go aplikować. Skóra jest po nim elastyczna, nawilżona, w sam raz. Cena to 32,90zł.
* Tołpa, Planet of Nature, Relaksujący krem nawilżający pod oczy i na powieki- nie wiem dlaczego, ale nie aplikuję go każdego dnia (przez lenistwo). Do jednej z największych zalet kremu mogę zaliczyć brak podrażnienia moich wrażliwych oczęt. To mój pierwszy kosmetyk z Tołpy i pewnie jescze kiedyś się na coś skuszę. Odstałam do w prezencie od 77gerdy:)
Na koniec * Nuxe Reve de Miel Lip Balm. Nakładam grubą warstwę na noc co pomaga w walce z suchymi i spięrzchniętymi ustami. Cena ok 35zł
Podliczając:
Trochę trudno mi podać ostateczną kwotę, bo część z tych produktów dostałam 
£38?? £25?? 
Cześć z nich też się kończy i pewnie niedługo zastąpię je innymi nowościami.
Jak sytuacja wygląda u Was? Koniecznie mi napiszcie czego używacie na dzień dzisiejszy.
Miłej niedzieli i do usłyszenia
Agi

Przeprowadzka?

Mówiłam już o tym kiedyś, że nie lubię przeprowadzek. Zawsze kojarzą mi się z noszeniem ciężkich pudeł i wąskimi klatkami schodowymi. Szczęście mają osoby mieszkające na parterze, a co mają począć ci na czwartym piętrze? 

Rozwiązanie wypatrzyłam na ulicy:) 

Wynosimy wszystko oknem!
Prawie jak straż pożarna. Moim zdaniem świetny pomysł:) 
Ktoś szuka inspiracji na biznes w Polsce? Pamiętajcie, że zyskami dzielimy się na pół:)

Pozdrawiam i do usłyszenia
Agi

Only 4

W końcu piątek, mam chwilę dla siebie i dla Was. Ponieważ jest to krótka chwila, dziś pokażę tylko co znalazłam na słupie:

Punkty numer jeden i dwa są oczywiste, ale z trzecim spotkałam się po raz pierwszy:)
Pamiętajcie, że można wyprowadzać tylko cztery psiaki na raz...i weź się tu trudnij zawodem wyprowadzacza zwierzaków (dog walker). Ahhh 

Przychodzi Wam do głowy powód takiego ograniczenia? Bo ja nie mogę znaleźć sensowengo wytłumaczenia...czyżby obawa przypadkowego zaplątania się w smycz?

Pozdrawiam 
Agi

TAG: Ile ''warta'' jest Twoja twarz

Pomysł zaczerpinięty od Szavki
W TAGu: Ile warta jest moja twarz, chodzi "pokazanie" kosmetyków do codziennego makijażu, nie wliczając pielęgnacji. Mój make-up na co dzień jest bardzo prosty i zupełnie nieskomplikowany (czasami go zupełnie brakuje). Przekonacie się też, jaka ze mnie promocyjna dziewczyna:)

Zapraszam:

 - Tusz do rzęś Lancome Hypnose Star, był dodatkiem do gazety (pisałam o tym tu link). Cena pełnowymiarowego produktu to £21.00, ja zapłaciłam £4.10 i tak mi się spodobał, że kilka dni temu dokupiłam jeszcze jeden egzemplarz
- Rozświetlacz Benefit High Beam Luminescent Complexion Enhancer, regularna cena to £18.50, ja moją próbeczkę mam z magazynu Glamour i kosztowała mnie £2! Opakowanie starcza na rok (dla zainteresowanych za miesiąc w InStyle będą do wyboru trzy nowe produkty od Benefit...w tym nowość Sun Beam)
- Pigment MAC Vanilla, który dostałam wieki temu od Magdy link. Normlanie kosztuje £16.50 Uwielbiam nakładać go w wew, kąciku oka, cudownie rozświetla oko:) Miodzio...po trzech latach zaczynam widzieć dno opakowania:)
- Chanel Soleil Tan de Chanel Bronze Universel Bronzing makeup Base, mam go od ponad roku i jeszcze trochę mi zostało. Ile ja się natrudziłam, żeby go znaleźć:)) Cena regularna to ok £30 i tyle zapłaciłam. Fantastyczny produkt, który często zastępuje mi podkład. Jeżeli macie ochotę na filmik z jego udziłem to zapraszam:
- Podkład Shiseido Sun Protection Liquid Foundation SPF 42 PA+++. Zaplaciłam za niego niecałe £18, zamiast £28. Wcześniej pisałam o nim niezbyt pochlebne opinie, ale od kiedy jestem w Londynie, to sprawdza się idelanie. 
- Clinique Airbrush Concealer, kupiony za nazbierane punkty kosztował mnie £2, zamiast £17-tu.
- Inglot AMC róż w kremie 84 Cena ok. 25zł, czyli £5. Więcej pisałam o nim tu.

Zabieram się za podliczanie:
 uhuu 

Wartość rynkowa moich kosmetyków to:
 £136

Koszt rzeczywisty to:
£61.10

Prawdziwa oszczędość:) nieprawdaż???
Na pierwszy rzut oka, kwota może przerazić, ale większość z kosmetyków starcza nam na długi czas i jeżeli rozłożymy koszty w czasie, to od razu kwota jest przyjemniejsza dla oka i portfela. 

Macie ochotę sprawdzić ile jest "warta" wasza buzia? Zapraszam do zabawy:) 

Pozdrawam ciepło:)
 Agi

Greckie specjały

Wiele razy Wam mówiłam, że bezinteresownie dając, dostaje się po stokroć więcej. Znajomi wracając z wakacyjnego raju, przywiezli nam niespodzianki. Dla całej trójki:P
Przyszłemu tacie - greckie piwko Mythos:)
Coś dla każdego, czyli korfiańska oliwa z oliwek, podobno słynąca z wyjątkowego, delikatnego smaku i cudownych właściwości.
No i oczywiście coś co tygryski lubią najbardziej, czyli cudeńko z kosmetycznego świata:
MYTHOS Body Butter Olive + Vanilla + Coconut
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej organicznej, greckiej firmie. 

Skład masełka jest bardzo ciekawy:
Możecie sobie wyobraźić jak pachnie mieszanka oliwy z oliwek, wanilii, kokosa, masełka shea i oleju migdałowego? Jeżeli nie, to powiem tak..budyń i lody waniliowe w jednym:) Bajka
Akurat złożyło się, że dosłownie dzień wcześniej, skończył się mój olejek i inne kosmetyki, które stosowałam na miejsca "stresowe" w ciąży. Masełko Mythos idelanie wpasowało się w moją chwilową lukę i niedopatrzenie kosmetyczne:) Jego konsystencja jest gęsta i treściwa, skóra z przyjemnością ją absorbuje. Nawilżenie jest niesamowite i choć nie zostawia tłustej powłoki to czuję go na skórze do nastęnego dnia (balsam aplikujemy zawsze wieczorem, po kąpieli). Skóra jest wygładzona i elastyczna. Gav mówi, że moja skóra lśni jak aksamit. Nawet nie wiedziałam, że mój mąż zna takie porównania. Jakie to romantyczne:) ahhh
Próbowałam znaleźć więcej inrofmacji o tej firmie i jej produktach (Olive Tree Cosmetics), ale ich strona www chyba nie działa:( 

Słyszałyście o niej? Może część z Was mieszka, bądz było na wakacjach w Grecji i zna te produkty? Z chęcią usłyszę Wasze opinie i ewentualne sugestie. 

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wspaniałego weekendu. Ja dziś czuję jesień w powietrzu i celebruję wolne chwile z herbatą i Wami:)
Całusy
Agi