linia

Włosy zimą

Włosy, mój temat:))) Mróz, śnieg, zimny wiatr nic dobrego naszej czuprynie nie przynoszą. Jeżeli chodzi o pielęnacje to w tym momencie nie mogę polecic wam nic nowego. Cały czas jestem oczarowana działaniem Biovaxu. Nie mam zamiaru go zmieniać i moje włosy po raz pierwszy od dłużeszgo czasu nie potrzebują nic więcej. Pojawił się nowy problem a mianowcie czapki, betety, kaptury. Czy Wy też tak macie, zmora straszliwa, że włosy przetłuszczają się o wiele szybciej i tracą objętość. Ja od dziecka mialam badzo wrażlią głowę i moja czapka uszatka jest moją przyjaciółką numer 1.  Czapa super wygłada na głowie ale to co możemy znaleźć zaraz po jej zdjęciu, czasami może przerażać:))) Ja rozwiązanie znalazłam roku temu.....mama mi kupiła.

W ulbieńcach grudnia zeszłego roku mówiłam o suchym szamponie Klorane. Jest to francuska ehę firma specjalizujaca się w kosmetykach do pielęgnacji włosów. Ich logo to "The power of plants". Jest to spray z wyciągu z owsa i ryżu. Sprawdza się idelanie jako odświeżacz naszej fryzury bez użycia wody. Na etykienie napisali, że idelany for busy people (ludzie zapranowani) or bed-ridden (przykuci do łóżka, np w szpitalu). Ja uznalam go za idelny środek w walce z żadszym myciem głowy przy użyciu tradycyjnego szamponu i wody, oraz idelane rozwiazanie przyklapniętej poczapczanej fryzury. Produkt jest bardzo łatwy w użyciu. Wystarczy w odległości 30cm spryskać nim włosy przy skórze i po paru sekundach przeczesać:)) Niczym pochłaniacz zapachów wchłania łój (jeju jakie straszne słowo!!) Nie pozostaje po nim biały ślad i włosy podnoszą się u nasady. Nie raz "uratował mi życie" jak zaspałam, albo tuż przed imprezą (kiedy potrzebujemy odświeżenia looku). Opakowanie wystarczyło mi na ok 10 miesięcy (używalam 1-2 w tyg). Cena w PL to 38zł, albo coś w okolicy. Myślalam, że się rozpłacze jak mi się kończył. Rozpacz nie trwala długo bo całkiem przypadkiem odnalazłam go w Boots (Drogeria w UK połączona z apteką, coś w stylu superpharm, albo Rossman). Cena podobna do tej w PL czyli ok £6 (znjadziecie go w wiekszych Bootsach).
Tuż obok kosmetyków Klorane, swoja szafę ma brytyjska firma Batiste. O tym szamponie słyszałam już parę razy...rekomendowany w wielu magazynach i polecany biwakowiczom. Cena bardzo przystępna bo £2.80 no i skusilam się. Przyznam się bez bicia, że spędziłam może godzinę wybierając "najlepszy". Batiste ma w swojej kolekcji aż 12 produktów i skąd mam wiedzieć co będzie dobre dla Agusławy? Różowy przeważył i do tej pory nie wiem jaka jest międze nimi rożnica. Przypuszczam, że zapach, mają coś dla brunetek (nie ja) i coś o nazwie shimmer gold albo silver (nie brzmi to zachęcająco, chyba, że poszukujecie efektu a'la disco ball).
Mniejsza o większość, oba wspomniane przeze mnie produkty są tej samej wielkości i działaja na tej samej zasadzie. Batiste jest tanszy ale uniesienie włosów jest mniejsze. Efekt oczyszczenia utrzymuje się podobnie. Rożowy pachnie średnio. Uwaga brunetki, nie psikacie za blisko głowy i pamiętajcie o wyczesaniu włosów.
Jedna w moich oglądających doradziła mi stosowanie ubitej na sztywno piany z białek, a dla dziewczyn z ciemnymi włosami podobno kakao pmoże. Nie stosowałam żadenej z tych metod i jeżeli wy tak,  to dajcie znać:)))
Jest to jeden z moich zimowych niebędników, idealny w podróży i do ciedziennego użytku. Jestem więcej niż pewna że w Naszej kochanej Ojczyźnie też mamy takie cudeńka, albo ich odpowiedniki i czekam na wasze zdanie:)))
Sorry, że nie dodalam zdjęcia z włosami przed i po. Jeżeli chcecie zobaczyć, to może pokaże wam w filmiku? co wy na to? xXx

Hu hu ha zima zła? Pielęgnacja ciała w okresie jesienno-zimowym

Hej ho!!!
Nie wiem jak Wy, ale ja już czuje przedświąteczną gorączę. Nie chodzi tu tylko o szaleństwo zakupowe.. Siedzę w domu z podwyższoną temperaturą ciała i postanowiłam, że wykorzystam ten czas jak tylko mogę na napsanie paru notek:)) Żeby nie przedłużać, zaczynamy.... Za oknem szaro, smutno i zimno... w domu o wiele przyjmniej, kaloryfery podkęcone (UWAGA rachunek za ogrzewanie przyjdzie póniej i wtedy będziemy się tym przejmować:))) Kubek gorącej herbatki z sokiem malinowym w dłoni, kocyk otula nasze ciałka i dla kompletnego romantyzmu polecam zapalenie świeczek (ja mam cynamonowo-jabłkowe). Jeśteśmy gotowi? Relaks powienien przyjść za parę minut:)))
Od paru tygodni zauważyłam, że skóra mojego ciała staje się coraz bardziej wysuszona. Ogrzewane pomieszczenia, suche, zimne powietrze daje się we znaki. Nieubłagalnie nadszedł czas regularnego balsamowania. Nawet sobie nie wyobrżacie jak ja nienawidzę tego zabiegu...Latem jakoś udało mi się wytrwać z moim mleczkiem kokosowym z The Body Shop. Psiku pskiu parę razy i gotowe. Ja wiedziałam, że zimą na tym się nie skończy. Parę lat temu w Pradze (szalone wakacje sylwestrowe) odmroźiłam sobie trochę nogi i od tego czasu moja skóra przypomina krater wyschniętego jeziora (pamiętacie teledysk Spice Girls). Tak, tak stare dobre czasy:)))
Oprócz tego, że skóra jest sucha to czasami swędzi i najprzyjemnijesze uczucie to nie jest:((

Perwszym balsamem, który mi pomogł to pokazane na obrazku obok masło Mango z The Body Shop. Jest ono przeznaczone dla skóry bardzo badzo suchej. Pięknie pachnie i naprawdę długo nawilża, wchłania się dość szybko. 
200ml opakowanie wystarcza na dość długo. Mówiłam o nim w jednym ze swoich pierwszych filmków na YT i jestem mu wierna od paru lat. Kiedyś próbowałam innych maseł z The Body Shop i jeżeli nie ma tam adnotacji, że jest przeznaczone dla skóry bardzo suchej, to w moim przypadku to strata pieniędzy:(( Zapach jest, marka The Body Shop jest i to by było na tyle. Cena regularna to £12.50 za 200ml. Zawsze kupowalam go w promocji, w przeciwnym razie trochę drogo wychodzi.....
Niby mam "swój' krem, ale baby zawsze szukają czegoś nowego, znudził mi się po prostu. Korzystając z okazji poznania członka zespołu z TheBreatfOffreshAir o pięknym imieniu Agnieszka:))zapytałam czy ma jakieś produkty godne polecania. No i mam hahahaha 


Dawno temu lekarz przypisał mi krem inny apteczny, ale jego zapach mnie odstraszył. Opakowanie skończyłam. Nawet nie myślałam, żeby szukać balsamu do ciała w aptece. W drogeriach pólki uginają się od masy balsamów oferujących cuda niewidy. Zawszę się kończyło na tym, że po paru użyciach odstawiałam go bo nie widziałam znaczącej rożnicy, niektóre działały z odwrotnym pożadaniem:(( Kiedy Aga powiedziała mi o La Roche Posay Lipikar LAIT, popędziłam do domu i sprawdziłam opinię na jego temat. No jak się można domyślić kupiłam (po bardzo atrakcyjnej cenie, za dwie butle, każda 400ml, z pompką, zapłaciłam niecałe £20, adres apteki dam wam na końcu mojego wywodu). Balsam LRP jest przeznacony dla skóry suchej i bardzo suchej u dzieci i u dorosłych. Emulsja dostarcza skórze lipidów, aby niezwłocznie odbudować i trwale zregenerować warstwę hydrolipidową skóry. Formuła preparatu wzbogacona w masło Karité dostarcza niezbędnych kwasów tłuszczowych, które pomagają odbudować przywrócić równowagę suchej skórze, a także steroli, które ją regenerują, nie podrażniając.
Emuslja wchłania się bardzo szybko aplikacja to sama przyjemność, zapach miły (trudny do określenia). Rozwiązanie z pompką rewelacyjne. Cena regularna to ok £15-17 za opakowanie, ale jestem wiecej niż pewna że można znaleźć taniej wystarczy poszukać:)))
Jeżeli ktoś ma ochote na skład to poroszę bardzo:))) Widać, nie widać?????

Ważne jest też, żeby oprócz emulsjowania, balsamowania pamiętać o dobrym żelu/mydle pod prysznic....Nawet nie wiecie jak ciężko jest znleźć coś na rynku bez zawartości SLS albo innych niespodzianek (tak to one mogą wysuszać i podrażniać skóre). Mój żel Burts Bees sprawdza się calkiem całkiem, ale idąc za ciosem Agi, poszłam na całość z tej samej apteki za £2.5 kupiłam AVENE COLD CREAM Kostka do mycia z Cold Cream. Ja i mydło????? Jakoś źle mi się kojarzy. Pozytywne rozczarowanie, kostka jest bardzo kremowa, pięknie się pieni, łagodnie myje i mogą ją używać dzieci. Wiem, że niektóre bardziej odważne dziewczyny używają ją do mycia buzi, ja pozostane jednak przy ciele.  
Rozmiawałam wczoraj ze swoja sis YT z NY i ona poleclła mi oliwkę HIPP dla dzieci. Już nie mogę się doczekać kiedy ją zakupie w PL i sprawozdanie oczywiście będzie. Jeżeli wy macie jakieś swoje balsamy i triki na zimę to z chęcia wysłucham. Sorry, że tyle piszę ale to jest silniejsze ode mnie.  Zaraz napiszę coś o włosach zimą i może usteczkach:))) xXx
Adres apteki www.leguidesante.co.uk..


Moroccanoil what it is all about????

Ja, Agusława maniaczka produktów do włosów nie byłabym sobą, gdybym nie nabyła gadżetu o którym mówi się wszędzie.....Ci co śledzą mnie na YT może pamiętają, że pare miesięcy temu zakupiłam

                           THE ORIGINAL MOROCCANOIL® OIL TREATMENT



Produkt jest w ciemnej, solidnej, szklanej butelce, jego poejmność to 100ml. Połaczenie turkusu i pomarańczy tworzy bardzo atrakcyjny dla oka zestaw kolorystyczny. Producent zapewnia nas, że produkt błyskawicznie wchłania się we włosy, nadająć im urzejakacy połysk i długotrwałe odżywienie. Produkt eleminuje "puszenie", pomaga przy rozczesywaniu włosów, dodaje im sprężystości i czego tylko sobie dusza zamarzy:))
Oprócz tego chroni przed szkodliwym pormieniewaniem słonecznym i przed ciepłem suszarki albo porostownicy. Zawiera olejek arganowy. Olej ten jest nazywany "złotem Maroka" zaliczany do jednych z droższych olejów na świecie, głównie ze względu na jego ograniczoną dostępność (wyłącznie tereny Maroko) oraz pracochłonny proces pozyskiwania. Olej arganowy jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe (80%), głównie kwasy omega-6 i omega-9. Poza tym zawiera dużą dawkę witaminy E. Używają go gwiazdy Hollywood (też chce mieć takie loki jak ONE).. No jakże miałam go nie kupić po usłyczeniu tylu superlatyw?



Cena regularna tego produktu nie jest mała bo aż £30. Mi udało się go znaleźć na magicznym ebay za 2/3 ceny więc skusiłam się i kupiłam to cudeńko.

Należy nalożyć dosłownie minimalną jego ilość w wilgotne włosy (najlepiej końcówki). Jak widać na załączonym obrazku na dłoń wylałam Wam odrobinkę oleju, rozcieramy go w dłoniach i siup na włosy.
Zapach jest bardzo przyjemny i kudełki rzeczywiście szybko absorbują produkt...czy szybciej wysychają? Nie wydaje mi się! Czy nadaje połysk i dodaje włosom sprężystości? Tak! Tak Tak
Po dwóch tygodniach regularnego stosowania zauważyłam, że coś jednak jest nie tak...mianowicie końcówki w żadnym przypadku nie były rozdwojone, ale bardzo szorstkie!!! Myślałam, że to może wina braku fryzjera... Zadzwoniłam do Bartka (mój ukochany stylista) i umówiłam się na ścięcie. Bartuś potwierdził- włosy wyglądaja na zdrowe, ale w dotyku są po prostu nieprzyjmne:(( Dostałam reprymendę, że pewnie robie coś źle i mam zniminalizować wszelkie zabiegi.



Szukając przyczyny zajrzałam na Makeupalley i  część osób recenzujących potwierdziło moje obawy. Ten olejek jest wypchany sylikonami.

Naturlany olejek arganowym jest dopiero na 6 miejscu:(((( Jego dzialanie jest niesamowite na początku kuracji, po jakimś czasie po prostu otula włosy i z każda aplikacją budujemy kolejną warstwę sylikonu. Dlaczego salony fryzjerskie tak się miłują w tym produkcie? Bo po zejściu z krzesla fryzjerskiego mamy wrażenie, że nasze włosy są "nowe", błyszczące i najpiękniejsze w życiu.... i co robimy wracamy do tego salonu.....

Muszę dodać, że mam szczęście posiadania 100% naturlanego olejku arganowego i niestety też nie sprawdził sie w moim przypadku (obciążał ogromnie). Chyba mam za cienkie włosy na takie bajery. Reasumując moje robaczki, olejek jest spoko na jednorazowe użycia. Jest wydajny. Cena odstasza. Warto go mieć? NIE!!!!!!

Jeszcze tak szybko na marginesie wspomnę, że Bartek miał parę klientek w salonie z tym samym porblem co ja i wszystkie używały tego olejku.....szajsen, never again!!
Biosilk to to samo.....on obok jedwabiu nawet nie leżał:(( oszuści